środa, 25 lipca 2012

Jerozolima...

Na samym początku sprostuję.. Jana pisała, że temperatura spadła do 33 stopni ale dziś na termometrze było 38! I to w godzinach popołudniowych, nie w pełnym słońcu!!! :)

Dzień rozpoczęliśmy Eucharystią, którą odprawił ojciec Antoni (polski franciszkanin posługujący w Kustodii w Ziemi Świętej) w kaplicy "Domu Pokoju". Po jej zakończeniu i kawie rozpoczęliśmy nasze codzienne obowiązki...




Podczas, gdy część ekipy zajęła się czyszczeniem bramy po to, by w nieco późniejszym czasie móc ją pomalować,



druga grupa zajęła się przygotowaniem obiadu - kolejny raz obieraniem ziemniaków, lecz tym razem nie tarciem, a ich krojeniem na frytki:)
Niektórzy do frytek doczekali się nawet kotletów:)


Przedpołudnie upłynęło całkiem normalnie, popołudnie obfitowało jednak w niespodziewane zdarzenia. Otóż wymieniający druty do suszenia prania Jarek i Jana stoczyli bitwę na wodę pod czujnym okiem dowódcy – Tadeusza. 






O ile zaczęło się całkiem niewinnie – od kubeczka wody, o tyle skończyło się na całych wiadrach!






Wszyscy jednak przeżyli, rannych nie było:)



Zaginęły jedynie dwa dziewczęta - po długotrwałych poszukiwaniach odnaleziono je na drzewkach oliwnych, gdy zawzięcie oskubywały je z listków – w celu AKMowi wiadomym ;-)





Ja w tym czasie miałam okazję, by zobaczyć nieco inne oblicze Jerozolimy – bardziej nowoczesne, „europejskie” – zrobiło na mnie duże wrażenie, szczególnie w kontraście do tego, co widziałam do tej pory... 




Po powrocie kontynuowałam pracę polegającą na przygotowaniu karteczek dla przybywających do Domu Pokoju pielgrzymów, które potem dzielnie wycinali Jana, Tadziu i Aga:)


Pizza, którą na kolację przygotowała Karolina z dziewczynami była naprawdę przepyszna. Bardzo dziękujemy:)
Karolina wraz z koleżanką Małgosią spędziły tydzień w "Domu Pokoju" - dziś w nocy wyjeżdżają.






Po kolacji i nieszporach udaliśmy się do Bazyliki Grobu. Ania i Małgosia miały okazję po raz pierwszy zobaczyć zamknięcie świątyni od zewnątrz, a ja - mimo, że widziałam to już wiele razy, po raz pierwszy zobaczyłam, że drabina faktycznie wkładana jest do wnętrza Bazyliki.

Uliczki były przepięknie oświetlone z powodu trwającego Ramadanu - świętego dla muzułmanów miesiąca, w którym rozpoczęło się objawienie Koranu. Uliczki i panująca w mieście atmosfera zachwyciły nas do tego stopnia, że zdecydowaliśmy się na powrót do domu nieco inną niż zwykle drogą. Ulice tętniły życiem, sprzedawcy oferowali najrozmaitsze słodycze i soki wyciskane z owoców, w kierunku Placu Świątynnego zmierzały całe rodziny, by obchodzić ten czas w świętym dla nich miejscu.







W drodze na Górę Oliwną spotkaliśmy młodą muzułmankę, która zapytała Jarka, czy ma chusteczki higieniczne (Do you have cleanic?). Ten jednak zrozumiał, że pyta, czy wie gdzie jest klinika (Where is clinic?), przez co bardzo się przejął i kilkakrotnie pytał ją czy chodzi jej o klinikę na Górze Oliwnej. Biedna dziewczyna odpowiadała: no, no, cleanic! a Jaro na to: clinic, clinic? Chwyciła się nawet za nos, by wskazać o co jej chodzi, ale Jaro przejął się jeszcze bardziej, myślał że tak bardzo jest chora!:) W końcu, zdesperowana, machnęła ręką i dopiero interwencja nas - dziewczyn spowodowała, że dziewczyna otrzymała to, o co prosiła:)

Chłopcy za to otrzymali miły prezent - zgodę na zdjęcie ze spotkaną muzułmanką:) 



To, co bardzo mnie zadziwia w Ziemi Świętej, to jej właśnie tak różne oblicza... z jednej strony ludzie, którzy idąc ulicami mówią, że jest to miejsce dla osób tylko o takim a nie innym wyznaniu, a z drugiej - ludzie bardzo serdeczni, otwarci.. 
Jest bardzo wiele takich sytuacji, gdy poczucie obcości, i jakiejś takiej nieśmiałości wobec drugiego człowieka zostaje zażegnane przez przez zwyczajny, najprostszy nawet uśmiech, skinięcie głową..

Tutaj pozdrowienia dla sympatycznej rodzinki sprzedającej słodycze na jednym z Jerozolimskich suków:) 

I dla wszystkich czytających tego bloga:)
Pozdrawiam serdecznie, 
Marysia:)

Ps. W najnowszym Przewodniku Katolickim (już dziś w sprzedaży) można przeczytać artykuł o doświadczeniu misyjnym Jerozolima 2012 napisany przez Jarka - "Dokładamy swoją cegiełkę". Bardzo polecamy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz