Lætátus
sum in his quæ dicta sunt mihi: in domum Dómini íbimus.
Jerozolima
jest miejscem, które na każdym kroku zadziwia, zmusza do refleksji
i zadumy, czasem nawet do zapłakania jak Chrystus nad Córą Syjonu.
Dzisiaj
muzułmanie rozpoczynają przeżywanie swojego świętego miesiąca -
Ramadanu. Dla muzułmanówjest
święty, gdyż w tym miesiącu rozpoczęło się
objawianie Koranu – archanioł
Gabriel ukazał
się Mahometowi,
przekazując kilka wersów przyszłej świętej księgi islamu.
Patrząc
na ich wyrzeczenia, iż w upale ponad 40 stopni w imię swojej
miłości do Allacha poszczą nie spożywając ani napojów ani
pożywienia, ich post po części wzbudza obawy, jednak przyglądając
się mu bliżej można dostrzec wiarę i determinację muzułmanów,
do czego nam, Chrześcijanom brakuje, samozaparcia i wyrzeczenia
swoich pragnień w Imię Boga, nie zapominajmy, że
wszystko można w Tym, który nas umacnia, bo Jezus umacnia nas... Uliczki Starej Jerozolimy w dzielnicy muzułmańskiej zostają przybrane w różnobarwne światełka. Widok jest zachwycający.
Rozpoczęliśmy
naszą wędrówkę ku królestwu niebieskiemu dzisiaj od Eucharystii
w Grobie Pańskim, świętując Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
Stojąc
przy Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie dociera, że stąpa się
po Ziemi Świętej, ziemi na którą spłynęła Krew samego Boga.
Grób Pański jest pusty, nie ma w nim Ciała Boga, bo Chrystus
zmartwychwstał. Jezus Chrystus żyje, jest żywym Bogiem, który
daje nam się codziennie w Eucharystii. Wielu z nas odczuwa lęk
przed cierpiącym Bogiem, nie wyobraża sobie, że Bóg może
cierpieć, umrzeć za człowieka. Dla wielu zrozumienie tego, że Sam
Bóg Jednorodzony cierpiał i umarł na krzyżu, abym ja mógł żyć,
jest niemożliwe do przyjęcia. Jednak cierpienie Jezusa Chrystusa nie było pozorne. On umarł z miłości do człowieka, aby człowiek mógł
zostać wyzwolony z niewoli grzechu. Doświadczenie pustego grobu
jest bardzo istotne, pozwala na spotkanie zmartwychwstałego Boga,
który mówi, że mamy nie tylko żyć tą Prawdą, ale zanieść Ją
tam gdzie jest nieznana lub pogardzana, by wreszcie Prawda jaką
jest Najwyższy Bóg mogła tryumfować ponad wszelkim złem tego
świata.
Po
powrocie z Bazyliki wróciliśmy do naszych codziennych obowiązków,
które tutaj w Domu Pokoju na Górze Oliwnej, stanowią jedną z
najważniejszych kwestii naszego doświadczenia misyjnego...
Po
obiedzie z racji, iż jest dzisiaj piątek udaliśmy się na
Franciszkańską Drogę Krzyżową, która przechodzi ulicami Starego
Miasta Jeruzalem. Wśród zgiełku i chaosu, jaki panuje na
targowiskach. Przechodziliśmy w modlitewnej zadumie po drodze, którą
być może szedł Chrystus niosąc krzyż na Golgotę, Wśród
spiekoty słońca, wśród dzikiego tłumu muzułmanów pędzących
na plac świątynny przy meczecie Skały, idąca grupka chrześcijan
była tego dnia wyjątkowa spora... widać było jednak, że
niektórzy traktowali Drogę Krzyżową, jako czas, kiedy można
zrobić kolejne dobre ujęcia, bez wyczucia dla uczuć i poszanowania
modlitewnego ludzi, którzy idą w tej drodze, by poczuć się
wolnym, bo w Krzyżu odnajdujemy sens życia, a bez poszanowania
Krzyża nie ma wolności.
Wraz
z zachodem słońca rozpoczął się szabat, wielu żydów udaje się
pod Ścianę Płaczu, w domach zapala się menory by rozpocząć
posiłek i szabatowe modlitwy.
Nad
Jerozolimą chce się zapłakać, chce się wylewać łzy, kiedy w
Mieście należącym do samego Boga, ludzie urządzili miejsce
nienawiści i braku jedności. Niby święte miejsce dla Żydów,
Chrześcijan czy Muzułmanów, ale tu nie ma świętości.
Najbardziej
boli, iż na każdym kroku widać nienawiść, zwłaszcza, gdy
spojrzy się na Chrześcijan. Ciągłe walki dają świadectwo
innymi, pokazują, że wśród wyznawców Chrystusa nie ma jedności,
nie ma miłości... to trudne, zwłaszcza, iż fundamentem naszej
wiary jest właśnie głoszenie miłości jaką jest Chrystus Pan,
światło ze światłości. Doświadczenie przeżycia rozdarcia jest trudne, to bardzo mocno czuć tu w ziemi po której chodził,
nauczał, umarł i zmartwychwstał i wstąpił na w chwale na
niebiosa Książę Pokoju …
Nawet
najpiękniejszy czas musi się kiedyś skończyć. Ksiądz Przemek i
Łukasz tej nocy wracają do Polski. Po wspólnych Nieszporach i Mszy
wigilijnej jutrzejszej soboty musiał nastąpić czas, którego nikt
nie lubi, czas pożegnania, choć było bardzo radośnie i niemały
smutek gości w sercach każdego, że już nic nie będzie takie
same.
Jednak
nie możemy zapominać, że my tutaj dalej będziemy trwać przy
pracy i modlitwie, przy wysławieniu Boga i dokładaniu kolejnej
cegiełki dobra dla tej ziemi, która choć święta jest obecnością
Chrystusa, to jednak naznaczona jest cierpieniem i bólem.
Wszystko stanie się inne, niepoznane i nieznane. Będzie trzeba się zmierzyć z nową rzeczywistością, w której nie będzie już Księdza i Łukasza. Żegnając Naszych nie zapomnieliśmy o małych podarunkach, a więc Ksiądz otrzymał Dziobakę, Siedem Rad na ból zęba i pierwszy tom Rozważań Drogi Krzyżowej jego autorstwa. Jak to Tadziu zauważył, że całość z pewnością przekroczy Encyklopedię Katolicką, natomiast Łukasz otrzymał pakiet pomocy katechetycznych na katechezy szkolne, a mianowicie święte powietrze, świętą wodę, świętą ziemię i święte muszelki i oliwki.
Na koniec każdy z nas pobłogosławił Księdza i Łukasza, by Dobry Bóg ich strzegł, a Anioł Stróż bezpiecznie doprowadził do domu. Będziemy pamiętać o nich w modlitwie.
Wiele pracy przed nami w ostatnim tygodniu pobytu na tej ziemi, oby ten czas był błogosławiony przez Boga. Ufając, że Łaska Pana będzie na nas spoczywać zaczniemy nowy dzień.
Przez cały czas przewija się tych słowach KRZYŻ. Nie możemy zapomnieć, że zbawienie przyszło przez Krzyż. Jezus zawisnął na Krzyżu, abym ja mógł żyć. Początkowo znak symbolizujący hańbę i pogardę, przez Chrystusa stał się symbolem niewyobrażalnej miłości Boga do człowieka i zwycięstwa. Bóg bezinteresownie oddał swe życie na krzyżu zbawienia. Jego miłość nic nie kosztuje, jest za darmo. Krzyż również wpisany w nasze życie. Bez cierpienia krzyża nie ma prawdziwej radości, bez poznania prawdziwego bólu krzyża naszego życia w rzeczywistości nasze życie jest fałszywe, sztuczne. Jezus powiedział: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mt 16,24). Aby spotkać Pana musimy być autentycznym, zmagać się z przeciwnościami w duchu miłości do Chrystusa, zaprzeć się swoich słabości i walczyć miłością, zło dobrem zwyciężać, choć to bardzo trudne i bolesne.
Niech będzie Bóg uwielbiony za obecność Księdza i Łukasza. Dzięki nim to doświadczenie było nie zapomniane, na zawsze pozostanie w pamięci Drugi Sobór Jerozolimski, który Matka i Ojciec Soborowi razem współtworzyli, Chrześcijański minaret w postaci Księdza, czy też wspólna praca i modlitwa. Dzięki wam za wasze świadectwo wiary i przyjaźni, choć było różnie, czasem lepiej czasem gorzej to jednak nigdy nie zapomnę waszego uśmiechu, żartów ... Dzięki raz jeszcze.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz