niedziela, 8 lipca 2012

6 lipca (piątek) – Galilea...

Galilea to kraina w Ziemi Świętej, w której Pan Jezus spędzał najwięcej czasu. To tu – w Nazarecie – jest Jego rodzinne miasto, gdzie z Maryją i Józefem żył, pracował, modlił się, kochał, aż do dnia rozpoczęcia publicznej działalności i głoszenia Ewangelii.  To tu –
w Kafarnaum – powołał pierwszych uczniów, uzdrawiał, odpoczywał. To tu – na rozlicznych pagórkach – garnęły się do Niego tłumy, by słuchać Jego nauki i prosić Go o uzdrowienia. Ta właśnie Galilea stała się na krótki czas miejscem naszego pielgrzymowania między 6 a 8 lipca. Jako, że wyprawa na północ Ziemi Świętej jest czasochłonna postanowiliśmy pojechać tam już w piątek, a za to w inną sobotę pracować cały dzień.


Wyruszyliśmy w piątek wynajętymi samochodami, dzięki czemu byliśmy niezależni co do trasy i miejsca, gdzie chcieliśmy przybyć. Mimo, że samochody były zarezerwowane, to ich wypożyczenie trwało strasznie długo i czekaliśmy na Księdza i Łukasza ponad godzinę zanim w firmie dokonano wszystkich formalności – czas oczekiwania jednak urozmaiciliśmy sobie jak potrafiliśmy, choć niektórzy spali:)

Ks. Przemek i Łukasz prowadzili samochody i trzeba od razu zaznaczyć, że przez całe te trzy dni świetnie sobie radzili bezpiecznie prowadząc do kolejnych miejsc naszą grupę! Z czasem prowadzili  już jak prawdziwi Arabowie:) Z ks. Przemkiem jechały dziewczyny (Kasia, Iwona, Ola i Marysia), a z Łukaszem klerycy oraz Jana i Aga. Prowadziła nas Kasia, która na bieżąco kontrolowała trasę dzięki mapom.

W miarę zbliżania się do Galilei rosła temperatura powietrza, które było coraz bardziej parne i wilgotne.














Po ok. 2,5godz. drogi dotarliśmy do Nazaretu. Ks. Przemek wprowadził nas w znaczenie tego miasta w życiu Jezusa, po czym udaliśmy się do pięknej Bazyliki Zwiastowania, będącej pod opieką franciszkanów.

Na dziedzińcu bazyliki, jak i w środku znajdują się liczne wizerunki Matki Bożej z rożnych stron świata. Są także dwa z Polski – Matki Bożej Częstochowskiej i NMP Kozielskiej. Sama Bazylika jest trójpoziomowa. Na samym dole znajduje się grota stanowiąca pamiątkę Zwiastowania Mariam z Nazaretu, że pocznie i porodzi Jezusa – Syna Bożego. Modlitwa w tym miejscu była wielką łaską od Pana Boga.







Tuż obok bazyliki znajduje się kościół św. Józefa upamiętniający miejsce, w którym żyła Święta Rodzina z Nazaretu. Ks. Przemek poprowadził tam modlitwę za nasze rodziny i naszych rodziców, a także za małżeństwa i rodziny wśród naszych krewnych, przyjaciół, znajomych. Modliliśmy się w sposób szczególny za te małżeństwa i rodziny, które przeżywają trudności, osłabienie miłości, za rodziny, w których jest obecna przemoc, brak zrozumienia, szacunku  panuje uzależnienie.


Następnie mieliśmy czas wolny, po czym udaliśmy się do Seforis. Jednakże jako, że tereny związane z tamtym miejscem był tego dnia niedostępne, pojechaliśmy na Górę Tabor.

Góra Tabor to miejsce, któremu tradycja chrześcijańska przypisała wydarzenie Przemienienia Pana Jezusa. Góra jest bardzo wysoka, a widok jaki się rozpościera z niej na całą Galileę jest przepiękny. Już sam wjazd na nią był nie lada wyczynem, ze względu na strome podjazdy i wąskie zakręty. Na szczycie przywitał nas o. Antoni, polski franciszkanin opiekujący się tym miejscem. Przez cały pobyt na Górze o. Antoni ujął nas swoim franciszkańskim duchem radości, dobroci i prostoty. Nieoczekiwanie zaproszono nas na kolację, która była naprawę rewelacyjna:) (zatem jedzenie, które przywieźliśmy z sobą przydało się dopiero następnego dnia:). Kolacja została przygotowana przez członków wspólnoty Mondo X, którzy tutaj – na Taborze – powracają do życia w społeczeństwie, wychodząc z uzależnienia od narkotyków. Żyją tutaj, pracują w pięknie utrzymanym ogrodzie, prowadzą dom dla pielgrzymów i dbają o otoczenie pięknej bazyliki powstałej w 1924 roku.

Mieliśmy okazję uczestniczyć w niej we Mszy św. w bocznej kaplicy św. Mojżesza (w czasie Mszy były nawet „przemienienia” w świętego, a może i anioła;).  






Przed Mszą św. była mała przygoda. Bazylika była już zamknięta dla pielgrzymów, kiedy mieliśmy zacząć. Nagle orientujemy się, że brakuje Agi:) O. Antoniego nie było, kluczy nie mamy, a Aga za drzwiami bazyliki... Na szczęście między bazyliką a klasztorem franciszkanów jest podziemny korytarz i udało się Agę przyprowadzić. Poniższe zdjęcie (zrobione 2 dni później:) obrazuje wskazanie drogi do bazyliki mimo zamkniętych drzwi:)

Po Mszy św. z kolei brać seminaryjna z ks. prefektem zrobiła sobie piękne wspólne zdjęcie:)

Po wszystkim udaliśmy się do swoich pokoi – dziewczyny do pokoi dla pielgrzymów, a my – panowie – do nieco skromniejszych warunków:) w pewnej sali. Niemniej pozwoliło to urządzić sobie męski wieczór rozmów:)



Dzień był piękny. A przed nami było jeszcze tyle wrażeń: duchowych doświadczeń i wesołych sytuacji. Ale to już sobota, którą opisuje właśnie Aga, a Tadziu czeka, by napisać wpis z niedzieli:)
Bogu niech będą dzięki za cały dzisiejszy piątkowy dzień:)
Jaro:)

1 komentarz: