sobota, 28 lipca 2012

27 lipca (piątek) - Ostatni dzień pracy



Dziś ostatni dzień pracy. Mimo zmęczenia każdy z nas pięknie się zmobilizował i udało się dokończyć wiele prac, które były zaplanowane. Dużą pomocą były cukierki „Supermoc”:)





Na początek uspokajam grupę jerozolimską 2010 – brama nadal ma ten zielonkawy kolor:) została jedynie odświeżona. Jedyna różnica, że teraz jest zielona z dwóch stron:) praca i efekt końcowy widoczny na zdjęciach:) Między zdjęciami kilka cytatów dziewczyn z malowania.
Aga: „Trzymaj pręt” – Ola: „Nie mogę, bo mi się słoik przykleił do rąk”.
Aga: „Szuba, choć na obiad” – Ola: „Nie mogę, bo trzymam pręt”.











Pracę w spiekocie słońca umiliła Marysia, która przyniosła nasz ulubiony napój – sok grejpfrutowy:)



Iwonka z kolei podjęła się ostatniego już prania. Po wysuszeniu panowie otrzymali nawet swoje rzeczy ładnie złożone w gustownej walizce;) Dziękujemy!:)



 Tadziu i Marysia z kolei kontynuowali malowanie ornamentów na ścianie. Efekt – jak obiecywała Aga na blogu wczoraj – widoczny na zdjęciach poniżej. Jest pięknie:)





Tadziu także z s. Szczepaną ugotowali obiad – pyszna panga dodała nam siły na popołudniową pracę.



Kasia kontynuowała układanie mozaiki na murku przy placu zabaw.






Dziś także wielki dzień dla Lucky’ego, psa Sióstr. Jana i Iwona (znane powszechnie miłośniczki futrzaków różnej maści i nie tylko:) wzięły Lucky’ego i go... umyły:) muszę powiedzieć, że tak radosnego Lucky’ego jeszcze nie widziałem! Z jaką gracją siedział sobie potem w garażu i machał ogonkiem! Był na tyle czysty i sympatycznie wyglądał, że nawet ja go pogłaskałem:). Zatem to podwójnie udany dzień dla Lucky’ego;)




Po kolacji tradycyjnie modliliśmy się na nieszporach. Po nich odczytaliśmy smsa od ks. Przemka, który nieustannie o nas pamięta i jutro odprawi w naszej intencji Eucharystię.

Dziś też ostatni piątek, więc poszliśmy na drogę krzyżową. Tym razem odprawiliśmy swoją. Szliśmy wzdłuż Via Dolorosa z krzyżem i przy każdej stacji zatrzymywaliśmy się na modlitwę i czytanie rozważań. Był to wyjątkowy czas.





Z kolei po powrocie miała miejsce adoracja Najświętszego Sakramentu. Jako, że to nasz ostatni pełen wieczór i noc (z soboty na niedzielę o 1:00 w nocy czasu jerozolimskiego mamy Eucharystię, a o 2:00 wsiadamy do taksówki, która nas zawozi na lotnisko) podczas niej podsumowaliśmy przed Panem Jezusem cały ten miesięczny pobyt w Jerozolimie. Podziękowaliśmy Panu Bogu za wszelkie otrzymane łaski i dobro, dziękowaliśmy za każdego z nas, za Siostry i dzieci z „Domu Pokoju”, za wszystkie spotkane osoby, za wszystkich, którzy nas wspierali swoją modlitwą, cierpieniem i ofiarą materialną. Dziękowaliśmy ponadto za wszystkie radości, wesołe sytuacje, żarty – nie jeden raz do łez:)
Postaraliśmy się także spojrzeć na siebie pod kątem naszego zaangażowania w modlitwę, pracę, w budowanie wspólnoty i przeprosić Boga za to, co nie było miłością w tym czasie. Wszystkie nasze radości i troski, głębokie rozmowy i wesołe sytuacje budujące z naszej grupy wspólnotę, trudne chwile, które każdy na pewien sposób doświadczył, oddaliśmy Bogu Ojcu modląc się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Prosiliśmy, by to wszystko Pan Bóg przyjął i pobłogosławił.
Na koniec prosiliśmy Pana Boga o dobre owoce naszego doświadczenia misyjnego; o owoce zarówno dla Sióstr i dzieci z „Domu Pokoju”, jak i dla każdego z nas. Prosiliśmy, by nasza modlitwa, praca, budowanie relacji i wspólnoty przyniosły obfity plon. Prosiliśmy też za wszystkich naszych bliskich, za wszystkich, którzy nas wspierają i za Was – Drodzy Czytelnicy naszego bloga:). Prosiliśmy też o dobre i łagodne wejście w codzienność, która nas czeka po powrocie, byśmy potrafili w nasze środowiska wnieść radość i miłość Chrystusa, które doświadczyliśmy podczas tego miesiąca...

Jaro (który prezentuje najnowszy szyk mody - skarpetki jerozolimskie:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz