Dziś rozpoczęliśmy nasz dzień jak
zwykle- Eucharystią. Po wczorajszych wojażach niektórzy z radością
przyjęli „normalny” dzień pracy. Tak, mam wrażenie, że po
weekendzie jesteśmy jeszcze bardziej zmęczeni.
No i właśnie. Nasza dzisiejsza praca.
Już przy śniadaniu dyskutowaliśmy o naszym kolejnym zadaniu. A
mianowicie posprzątaniu garażu. Tam właśnie przez lata remontów
gromadzone były wszelkie resztki z odwieczną myślą „To się
może kiedyś przydać” :)
Pracę zaplanowaliśmy na jakieś cztery dni. Panowie mówili, że będą pracować nawet w czasie siesty byle tylko skończyć przed wyjazdem części naszej grupy. Jednak los chciał inaczej...
![](http://4.bp.blogspot.com/-WmeL8D71KpE/UAXELkZ_1iI/AAAAAAAABJE/RtdkgRp8h5s/s320/DSC_0843+%2528800x531%2529.jpg)
![](http://1.bp.blogspot.com/-V22glZDwjSo/UAXGm8VeJRI/AAAAAAAABKs/Oxz-aivBbP4/s320/DSCN0477+%2528600x800%2529.jpg)
Jednak wróćmy do wątku głównego.
Jak to się stało, że sprawę udało się załatwić tak szybko???
Wyszło na jaw, że Pan Bóg bardzo nad nami czuwa i sprawił, że s.
Szczepana spotkała rzeczonych Arabów już w drodze na wysypisko,
kiedy oni już do nas jechali. Dzięki temu zaczęła się praca.
Każdy chwytał co mógł i ładował na przyczepę. Oto zdjęcia z
całej akcji.
![](http://2.bp.blogspot.com/-SlYfGiT_jC0/UAXDoKguhzI/AAAAAAAABIs/x-46FUsKVtk/s320/DSC_0800+%2528800x531%2529.jpg)
![](http://1.bp.blogspot.com/-rkOXb7BeZwQ/UAXFTNTyEAI/AAAAAAAABJs/Db-maXsTK9Y/s320/DSC_0908+%2528800x531%2529.jpg)
![](http://3.bp.blogspot.com/-5wnBPDOxqJA/UAXFGlv6sGI/AAAAAAAABJk/mjFhx0i_bNo/s320/DSC_0887+%2528531x800%2529.jpg)
I właśnie w ten sposób pracę, którą
przewidzieliśmy na kilka dni wykonaliśmy w jeden dzień. I
wynieśliśmy wszystko... albo prawie wszystko:)
![](http://1.bp.blogspot.com/--DtvDQ5VlDc/UAXHPB8hYEI/AAAAAAAABLM/KL73nY54Mqw/s320/DSC_0949+%2528531x800%2529.jpg)
![](http://1.bp.blogspot.com/-g1snM-iaAOs/UAXEuHjon_I/AAAAAAAABJU/jhNTO3K9EB0/s320/DSC_0875+%2528800x531%2529.jpg)
Na obiad zaś było spaghetti. Trochę
problemów przysporzył makaron jednak poradziliśmy sobie z nim
śpiewająco:)
Tak. Ania naprawdę ma w ręku nożyczki :)
Na koniec dnia odwiedził nas brat
Jordan- franciszkanin posługujący w Ziemi Świętej. Opowiedział
nam o swojej misji w Republice Środkowej Afryki.
Jako że jutro czeka nas segregowanie milionów śrubek kończę już ten wpis. Dziękuję wszystkim Wam za modlitwę i wsparcie, które rzeczywiście czujemy.
W Panu
Aga
Hello!! Mam małe popielgrzymkowe zaległości w czytaniu Waszej kroniki, ale jak zobaczyłam pusty garaż na zdjęciach to pomyślałam: jadą po bandzie!! (Bo tylko Ci, którzy widzieli ten garaż na żywo wiedzą, że wszystko, co się w nim zajdowało stanowiło ciężki temat;-)
OdpowiedzUsuńMacie kilkadziesiąt kilometrów w moich w tym roku wyjątkowo obolałych stopach przejdzonych w Waszej intencji;). Cieszę się z Waszego dobrego czasu!!
Pozdrawiam!!:)
Na prawdę nie można wyjść z podziwu tego co i z jakim zapałem i entuzjazmem robicie. Na pewno jest w tym wszystkim palec BOŻY. pozdrawiam wszystkich. Dorota Cymerys
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie można wyjść z podziwu tego co i z jakim zapałem i entuzjazmem robicie. Na pewno jest w tym wszystkim palec BOŻY. pozdrawiam wszystkich. Dorota Cymerys
OdpowiedzUsuń