Dziś rozpoczęliśmy nasz dzień jak
zwykle- Eucharystią. Po wczorajszych wojażach niektórzy z radością
przyjęli „normalny” dzień pracy. Tak, mam wrażenie, że po
weekendzie jesteśmy jeszcze bardziej zmęczeni.
No i właśnie. Nasza dzisiejsza praca.
Już przy śniadaniu dyskutowaliśmy o naszym kolejnym zadaniu. A
mianowicie posprzątaniu garażu. Tam właśnie przez lata remontów
gromadzone były wszelkie resztki z odwieczną myślą „To się
może kiedyś przydać” :)
Pracę zaplanowaliśmy na jakieś cztery dni. Panowie mówili, że będą pracować nawet w czasie siesty byle tylko skończyć przed wyjazdem części naszej grupy. Jednak los chciał inaczej...


Jednak wróćmy do wątku głównego.
Jak to się stało, że sprawę udało się załatwić tak szybko???
Wyszło na jaw, że Pan Bóg bardzo nad nami czuwa i sprawił, że s.
Szczepana spotkała rzeczonych Arabów już w drodze na wysypisko,
kiedy oni już do nas jechali. Dzięki temu zaczęła się praca.
Każdy chwytał co mógł i ładował na przyczepę. Oto zdjęcia z
całej akcji.



I właśnie w ten sposób pracę, którą
przewidzieliśmy na kilka dni wykonaliśmy w jeden dzień. I
wynieśliśmy wszystko... albo prawie wszystko:)


Na obiad zaś było spaghetti. Trochę
problemów przysporzył makaron jednak poradziliśmy sobie z nim
śpiewająco:)
Tak. Ania naprawdę ma w ręku nożyczki :)
Na koniec dnia odwiedził nas brat
Jordan- franciszkanin posługujący w Ziemi Świętej. Opowiedział
nam o swojej misji w Republice Środkowej Afryki.
Jako że jutro czeka nas segregowanie milionów śrubek kończę już ten wpis. Dziękuję wszystkim Wam za modlitwę i wsparcie, które rzeczywiście czujemy.
W Panu
Aga
Hello!! Mam małe popielgrzymkowe zaległości w czytaniu Waszej kroniki, ale jak zobaczyłam pusty garaż na zdjęciach to pomyślałam: jadą po bandzie!! (Bo tylko Ci, którzy widzieli ten garaż na żywo wiedzą, że wszystko, co się w nim zajdowało stanowiło ciężki temat;-)
OdpowiedzUsuńMacie kilkadziesiąt kilometrów w moich w tym roku wyjątkowo obolałych stopach przejdzonych w Waszej intencji;). Cieszę się z Waszego dobrego czasu!!
Pozdrawiam!!:)
Na prawdę nie można wyjść z podziwu tego co i z jakim zapałem i entuzjazmem robicie. Na pewno jest w tym wszystkim palec BOŻY. pozdrawiam wszystkich. Dorota Cymerys
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie można wyjść z podziwu tego co i z jakim zapałem i entuzjazmem robicie. Na pewno jest w tym wszystkim palec BOŻY. pozdrawiam wszystkich. Dorota Cymerys
OdpowiedzUsuń