Dziś ostatni dzień pracy. Mimo
zmęczenia każdy z nas pięknie się zmobilizował i udało się
dokończyć wiele prac, które były zaplanowane. Dużą pomocą były
cukierki „Supermoc”:)
Na początek uspokajam grupę
jerozolimską 2010 – brama nadal ma ten zielonkawy kolor:) została
jedynie odświeżona. Jedyna różnica, że teraz jest zielona z
dwóch stron:) praca i efekt końcowy widoczny na zdjęciach:) Między
zdjęciami kilka cytatów dziewczyn z malowania.
Aga: „Trzymaj pręt” – Ola: „Nie
mogę, bo mi się słoik przykleił do rąk”.
Aga: „Szuba, choć na obiad” –
Ola: „Nie mogę, bo trzymam pręt”.
Pracę w spiekocie słońca umiliła
Marysia, która przyniosła nasz ulubiony napój – sok
grejpfrutowy:)
Iwonka z kolei podjęła się
ostatniego już prania. Po wysuszeniu panowie otrzymali nawet swoje
rzeczy ładnie złożone w gustownej walizce;) Dziękujemy!:)
Tadziu także z s. Szczepaną ugotowali
obiad – pyszna panga dodała nam siły na popołudniową pracę.
Kasia kontynuowała układanie mozaiki
na murku przy placu zabaw.
Dziś także wielki dzień dla
Lucky’ego, psa Sióstr. Jana i Iwona (znane powszechnie miłośniczki
futrzaków różnej maści i nie tylko:) wzięły Lucky’ego i go...
umyły:) muszę powiedzieć, że tak radosnego Lucky’ego jeszcze
nie widziałem! Z jaką gracją siedział sobie potem w garażu i
machał ogonkiem! Był na tyle czysty i sympatycznie wyglądał, że
nawet ja go pogłaskałem:). Zatem to podwójnie udany dzień dla
Lucky’ego;)

Po kolacji tradycyjnie modliliśmy się
na nieszporach. Po nich odczytaliśmy smsa od ks. Przemka, który
nieustannie o nas pamięta i jutro odprawi w naszej intencji
Eucharystię.
Dziś też ostatni piątek, więc
poszliśmy na drogę krzyżową. Tym razem odprawiliśmy swoją.
Szliśmy wzdłuż Via Dolorosa z krzyżem i przy każdej stacji
zatrzymywaliśmy się na modlitwę i czytanie rozważań. Był to
wyjątkowy czas.
Z kolei po powrocie miała miejsce
adoracja Najświętszego Sakramentu. Jako, że to nasz ostatni pełen
wieczór i noc (z soboty na niedzielę o 1:00 w nocy czasu
jerozolimskiego mamy Eucharystię, a o 2:00 wsiadamy do taksówki,
która nas zawozi na lotnisko) podczas niej podsumowaliśmy przed
Panem Jezusem cały ten miesięczny pobyt w Jerozolimie.
Podziękowaliśmy Panu Bogu za wszelkie otrzymane łaski i dobro,
dziękowaliśmy za każdego z nas, za Siostry i dzieci z „Domu
Pokoju”, za wszystkie spotkane osoby, za wszystkich, którzy nas
wspierali swoją modlitwą, cierpieniem i ofiarą materialną.
Dziękowaliśmy ponadto za wszystkie radości, wesołe sytuacje,
żarty – nie jeden raz do łez:)
Postaraliśmy się także spojrzeć na
siebie pod kątem naszego zaangażowania w modlitwę, pracę, w
budowanie wspólnoty i przeprosić Boga za to, co nie było miłością
w tym czasie. Wszystkie nasze radości i troski, głębokie rozmowy i
wesołe sytuacje budujące z naszej grupy wspólnotę, trudne chwile,
które każdy na pewien sposób doświadczył, oddaliśmy Bogu Ojcu
modląc się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Prosiliśmy, by to
wszystko Pan Bóg przyjął i pobłogosławił.
Na koniec prosiliśmy Pana Boga o dobre
owoce naszego doświadczenia misyjnego; o owoce zarówno dla Sióstr
i dzieci z „Domu Pokoju”, jak i dla każdego z nas. Prosiliśmy,
by nasza modlitwa, praca, budowanie relacji i wspólnoty przyniosły
obfity plon. Prosiliśmy też za wszystkich naszych bliskich, za
wszystkich, którzy nas wspierają i za Was – Drodzy Czytelnicy
naszego bloga:). Prosiliśmy też o dobre i łagodne wejście w
codzienność, która nas czeka po powrocie, byśmy potrafili w nasze
środowiska wnieść radość i miłość Chrystusa, które
doświadczyliśmy podczas tego miesiąca...
Jaro (który prezentuje najnowszy szyk mody - skarpetki jerozolimskie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz