środa, 11 lipca 2012

11 lipca (środa) - bez tytułu...

        A więc kolejny dzień naszego wspaniałego pobytu w Jerozolimie. Na początek dnia - Msza Święta. Niektórym tak dobrze się spało na dachu, że prawie zaspali... A Candy oczywiście wszędzie towarzyszy Oli :) czy wszędzie?





       Dalej śniadanie, zmywanie naczyń i praca w terenie! :) Część grupy poszła porządkować ręczniki i pościel, część  - została w kuchni, aby wykombinować nam pyszne jedzenie, a część - poszła dogrzebywać ogród. Już wreszcie prawie skończyliśmy ogarnianie tych chaszczy i chwastów. I tu właśnie przedstawiam owoce tej mozolnej (na prawdę!) pracy:





        Ksiądz Przemek kolejny już dzień nie zmienia swojego miejsca pracy - "Bo wolę pracować na dworze, a nie w kuchni. Ale jak trzeba, to coś ugotuję!" :D


Marysia z Iwonką porządkowały rzeczy w domu :) Ale też chętnie pomagała dziewczynom poskładać te stosy ręczników, prześcieradeł i poszewek.


Aga z Tadziem dzisiaj pokazywali swoje umiejętności kulinarne. I nawet zrobili kompot! Był przepyszny! Szkoda, że tak szybko się skończył... A zapewniali,że nam na tydzień tego starczy  :D


 Ola w przerwie ćwiczyła granie na dwóch instrumentach jednocześnie! Jakoś tam to brzmiało :)


       Nawet do nas, do Jerozolimy, dochodzą informacje z Archidiecezji Poznańskiej. Wiadomość o mianowaniu bp Marka Jędraszewskiego Arcybiskupem Metropolitą Łódzkim nieco nas zaskoczyła, ale też i uradowała, tym bardziej, że codziennie pamiętamy w modlitwie o naszej diecezji i posługujących tu duchownych.
         Na koniec dnia po kolacji i nieszporach obejrzeliśmy film L.Dokowicza i M. Bodasińskiego "Ja jestem" o Eucharystii, a raczej o cudach eucharystycznych. Film godny polecenia. Głęboki przekaz filmu wywarł mocne wrażenia na uczestnikach "Jerozolimy 2012"...

       Dzisiaj, jak widać, nie działo się dużo. Można by powiedzieć nawet - nic ciekawego. Jednak każdy dzień spędzony w Ziemi Świętej jest zupełnie inny. Codziennie odkrywamy coś nowego w Jerozolimie, w sobie samych... 


Ten pobyt jest prawdziwym darem, a nie ciężarem! :)


Jana :D






3 komentarze:

  1. I nikt się nie podzieli karimatą (śpiworem?) z Candy Manem? Jeszcze się biedaczyna przeziębi od tej posadzki - co na to pani doktor?

    OdpowiedzUsuń
  2. sami mamy deficyt karimat i śpiworów :) a Pani Doktor sama go tam wsadziła :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    Z śpiworami czy bez, świetnie sobie radzicie ;) Pracy dużo, ale jak Jana pięknie napisała: "Pobyt jest darem, a nie ciężarem!". Pozdrawiam ciepło Wszystkich i pamiętam w modlitwie :)
    Specjalne dzięki dla ks. P :)
    Dorota K.

    OdpowiedzUsuń